I kolejny rok strzelił
Najintensywniejszy tydzień w moim życiu. Takiej palety doświadczeń i karuzeli przeżyć nie miałam nigdy. Od śmiechu po łzy. Zaczęło się z pompą i zakończyło w ten sam sposób. Wszystko zaczęło się od magicznego prima aprilis, dnia dowcipu, lub bardziej znanym jako dniem Moich Urodzin 🙂
Mogłabym Wam pokazać wszystkie pyszności, którymi zostałam zaskakiwana:
Albo prezenty, którymi zostałam obdarowana:
Tylko po co??
Uświadomiłam sobie jedno i mimo wszystko cieszę się, że nie za późno. To kim jestem, jaka jestem i gdzie podążam zależy od ludzi, którzy są dla mnie ważni. W tym roku, nie tylko podczas imprezy urodzinowej, kolacji z powodu mojej starości czy też w czasie rozmów przy kawie, ale przede wszystkim, gdy potrzebowałam wsparcia, pocieszenia i postawienia mnie na nogi, oni byli przy mnie. Nie jestem wstanie wyrazić jak bardzo dziękuje wszystkim, którzy są obok i wiem, że mogę na was zawsze liczyć. Największy i najdoskonalszy prezent tegoroczny: wszyscy wariaci poniżej 🙂
PS. I wouldn’t be in the place I am now, if I didn’t meet my sister, best friend and soul mate.
Esti